PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=707441}

Pentameron

Il racconto dei racconti
6,4 29 198
ocen
6,4 10 1 29198
7,0 24
oceny krytyków
Pentameron
powrót do forum filmu Pentameron

Genialny Film!

ocenił(a) film na 10

O Boże! Ile ja bym dał za serial o tematyce z tego filmu, albo chociaż podobnej. Film tak zajebisty, że chciałoby się, żeby się nie kończył, jak dla mnie arcydzieło! Serialu takowego raczej się nie doczekam, ale po cichu liczę na drugą część tego genialnego filmu. Polecam wszystkim.

ocenił(a) film na 7
dawidoscxz

Mógłbyś wyjaśnić mi zakończeniw wątku braci Albinosów? :D

ocenił(a) film na 10
brisingr23

W sumie to nie ma co wyjaśniać :D Jeden uratował drugiego przed tym wielkim nietoperzem (który po śmierci zmienił się w kobietę, nie wnikam) i odprowadził go do swojej rodziny, po czym najprawdopodobniej wrócił do swojego królestwa. Można to rozumieć w ten sposób, że uratował brata od niebezpieczeństwa i stwierdził, że nie musi przy nim być, bo otacza go kochająca rodzina, więc wraca do siebie. Osobiście ten wątek podobał mi się najmniej, ale nie odstawał od tamtych dwóch tak bardzo :D

ocenił(a) film na 7
dawidoscxz

właśnie, ja myslałem ze tym nietoperzem jest królowa, bo przecież ona chciała znaleźć Eliasza i ten stary pierdziel znowu mowił o jakimś poświęceniu. I liczyłem na to że oni mają jakby przywidzenie że widzą tą bestię. Nie wiem no xD Chyba że przeoczyłem gdzieś Salme na końcu, właśnie to mi coś nie pasowało.

ocenił(a) film na 10
brisingr23

Faktycznie coś sobie przypominam, królowa gadała z tym nekromantą i coś tam kminili razem, a w dodatku jak nietoperz wtedy atakował i Eliasz zasłonił Jonasza, to nagle nietoperz zaprzestał ataków i Eliasz go zabił, a potem zmienił się w kobietę, która była królową, no ma to sens :D. Ale powinni dodać coś w stylu, że Eliasz wraca do królestwa i dowiaduje się, że królowa zaginęła, a tu żadnej wzmianki, no cóż. W każdym razie, według mnie, to i tak nie ujmuje temu filmowi :D.

ocenił(a) film na 7
dawidoscxz

czyli nie myliłem się :D

ocenił(a) film na 7
dawidoscxz

no właśnie mogli o tym coś powiedzieć, ale chyba twórcy chcieli dać jakieś pole do interpretacji widzom (przynajmniej taką mam nadzieję). Ogólnie dałem 7 bo aktorstwo nie zachwyca jakoś specjalnie, no liczyłem na więcej :D

ocenił(a) film na 10
brisingr23

Nie myliłeś, dzięki, że to napisałeś, bo w sumie nie wiedziałbym o tym do tej pory, całkowicie mi ten nekromanta z głowy wypadł :D. Mnie całokształt zachwycił dlatego 10-tka, a aktorstwem się nie przejmowałem zbytnio. W każdym razie o gustach się nie dyskutuje :D. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
dawidoscxz

A czy ktoś może wyjaśnić scenę przed tym atakiem "nietoperza" ? A dokładnie powrót jednego z braci i jego amnezje, kiedy mówił, że nic nie pamięta i który z braci to był ? Trochę wydaje mi się to nielogiczne bo najpierw nic nie pamięta, a następnie pokazana jest scena w jaskini i walka z "nietoperzem".

ocenił(a) film na 3
LemmySlaya

film był po prostu do dupy - w wielkim skrócie ;)

ocenił(a) film na 8
LemmySlaya

To był Eliasz - syn królowej. Udawał, że jest Jonaszem który ma amnezję tylko po to, żeby dowiedzieć się od jego rodziny dokąd Jonasz wyruszył. A jak już się dowiedział, że tamten ruszył "do lasu", Eliasz ruszył go ratować (wiedział, że coś mu grozi bo woda zmieniła kolor).

ocenił(a) film na 8
horovitz

Tak naprawdę to nie było dwóch braci, oni byli jedną osobą. Metaforyczna opowieść o walce z toksyczną relacją z matką. W jednej scenie widać że nawet ma dziewczynę wśród "pospólstwa", tymczasem matka mówi mu że nikt nie będzie go kochał tak jak ona. Na koniec walka z matką w formie potwora i zerwanie tych relacji. Kończy się happy endem. Dla mnie trudniejsza była ta opowieść o siostrach.

ocenił(a) film na 8
dawidoscxz

to swoją drogą ale co do tego ma wodny potwór i ich 'dziwactwo'.. tego nie czaję też

ocenił(a) film na 7
brisingr23

Nietoperzem była królowa, w momencie kiedy chciała zabić Jonasza, a Eliasz zasłonił go ciałem, spojrzał w oczy potwora (na które jest zbliżenie) i zobaczył w nich matkę ale to go nie powstrzymało przed jej zabiciem.

ocenił(a) film na 9
brisingr23

Bo tym nietoperzem była królowa ! I co więcej jej syn wiedział, że to ona, bo pokapował się jak go nie zabiła. Ale wiedział, że musi ją zabić żeby dała spokój jego bratu

ocenił(a) film na 7
astarte_wolf

już troche po fakcie xD

ocenił(a) film na 3
dawidoscxz

Dużo mi wyjaśniłeś. Gość dla którego film jest tak nieprawdopodobnie zajebisty, nie rozumie najprostszych wątków. Czyli recenzujesz coś, czego nie łapiesz. Super.
Tak ma pewnie każdy hipster, nie?

ocenił(a) film na 10
yamata

Po pierwsze, TOBIE nic nie wyjaśniałem.
Po drugie, nie wiem o co Ci chodzi z "nie rozumie najprostszych wątków", wszystko było dla mnie zrozumiałe, a parę rzeczy, które mi umknęły podczas seansu (co i tak nie ujmuje filmowi), uzupełnili Filmwebowicze.
I po trzecie jaka recenzja? Stary, tu są luźne wypowiedzi użytkowników, możesz tu pisać co chcesz o danym filmie i tym się posłużyłem, napisałem to co chciałem.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 3
dawidoscxz

Każda "luźna wypowiedź" jest swego rodzaju recenzją. Potrafi poszukującego skłonić do obejrzenia filmu lub jego odrzucenia. Dlatego nawet tu należy patrzeć co się publikuje...

Mnie nic nie wyjaśniałeś. Owszem. Ale wyjaśniałeś innym, długo i gorliwie. Ja tylko obserwowałem i wyciągałem wnioski. Umknęło Ci, że "nietoperz" (naprawdę tak wygląda "nietoperz"?), to była królowa, matka Eliasza? To taki pomijalny wątek?

Śmieszy mnie po prostu taka postawa. Jak już się tak nadymasz, jaki to ten film był wspaniałym, wiekopomnym arcydziełem, to chociaż wypadałoby to rzeczowo i wiarygodnie uzasadnić. Tymczasem Ty sam sobie strzelasz w stopę...

Również pozdrawiam i życzę większej wstrzemięźliwości w ocenach, bo film jest naprawdę słaby. Broni się tylko wizualnie (nie licząc kiepskich efektów) i muzycznie (Desplat). Resztę pominę milczeniem... ;)

ocenił(a) film na 10
yamata

"Każda "luźna wypowiedź" jest swego rodzaju recenzją. Potrafi poszukującego skłonić do obejrzenia filmu lub jego odrzucenia. Dlatego nawet tu należy patrzeć co się publikuje..."
No kolego, tutaj luźna wypowiedź jest akurat wyrażeniem własnego zdania i tak naprawdę nie musisz tego czytać, w ogóle opieranie się na tych wypowiedziach w wyborze filmu jest absurdalne, ponieważ każdy jest inny i każdy ma swój gust. Widzę, że na Filmwebie jesteś od niedawna, dlatego na Twoją niekompetencję w tym miejscu pozwolę sobie przymknąć oko. Tak na marginesie mogę Ci dać małą radę, jeżeli chcesz rzetelnej i chwalonej recenzji, tuż nad "luźnymi wypowiedziami" masz "Recenzje użytkowników" przyjmowane chyba przez administratorów Filmweba, są w 100% rzetelne i oceniane przez użytkowników forum, nie zagłębiałem się w to, ale Tobie polecam.

"...bo film jest naprawdę słaby..." - To jest Twoja opinia. Ocena filmu właśnie na tym się opiera, na opinii innych ludzi. Nie możesz stwierdzić, że film jest słaby, możesz stwierdzić, że film według Ciebie jest słaby. I nie wiem czy wiesz, może Cię tym oświecę, ale oceny filmów (na całym świecie w znanej dotychczas mi kinematografii) opierają się na opiniach ludzi i krytyków i co istotne (tu pewnie też Cię zaskoczę) każdy ma swoją! Wow. Skoro przekazaliśmy już podstawową wiedzę na temat opinii to przejdę dalej.

Nie muszę Ci się spowiadać dlaczego oceniłem ten film tak, a nie inaczej, co nie znaczy też, że jestem jakimś trollem oceniającym filmy losowo. Ja oceniam filmy dosyć emocjonalnie, ten film akurat wpłynął na mnie do tego stopnia, że byłem skłonny wystawić mu ocenę 10 i do teraz zdania nie zmieniam. I żadne argumenty, tym bardziej Twoje (tak "tym bardziej", bo naprawdę są kulawe) nie zmienią tego jak postrzegam ten film.

Nie wiem jak Ty, ale ja nie traktuję Filmweb'a jako poważnego rankingu, forum i miejsca do oceniania filmów (bardziej jako bibliotekę filmów, które chce obejrzeć i które obejrzałem) w których trzeba wykazywać tylko konstruktywną krytykę i z każdym zdaniem musisz się liczyć. Bo jeżeli tak go traktujesz to naprawdę współczuję Ci, że musisz walczyć z każdą opinią na temat filmu, w którym ktoś wyraził swoje zdanie. Na Filmwebie konto może założyć każdy i każdy może napisać co chce (stąd bardzo dużo spojlerów) tu nie ma selekcji, co można chyba wywnioskować po rankingu i tego jakie filmy się tam znajdują.

"Śmieszy mnie po prostu taka postawa. Jak już się tak nadymasz, jaki to ten film był wspaniałym, wiekopomnym arcydziełem, to chociaż wypadałoby to rzeczowo i wiarygodnie uzasadnić. Tymczasem Ty sam sobie strzelasz w stopę..."
To też pominę z racji Twojego krótkiego stażu na Filmwebie i zasad jakie tu panują...

Mam nadzieję, że w choć niewielkim stopniu wyjaśniłem Ci jak wygląda sytuacja na naszym wspaniałym Filmwebie i przy kolejnych "luźnych wypowiedziach" będziesz bardziej oświeconym co do krytyki ludzkiej opinii. Nie chodzi mi o to, by prowadzić z Tobą wojnę, tylko to, że Twoje wypowiedzi co do oceny mojego filmu są nie na miejscu, nie ocenia się czyjejś opinii, możesz co najwyżej przedstawić swoje argumenty, albo nie zgodzić się z moimi.

Pozdrawiam ciepło.

ocenił(a) film na 3
dawidoscxz

O Jezu... ;)
Żeś się pan rozpisał! Mimo wszystko gratuluję łatwości wypowiadania się na piśmie, w dobie wszechobecnego bełkotu... ;)

Rzadko korzystam z recenzji. Mogę je przeczytać najwyżej po fakcie dla prześledzenia pewnych wątków czy sprawdzenia, czy tylko mnie film się podobał. Bądź też nie...

Oczywiście że każdy może wyrazić tu swoją opinię. I że każdy ma własną, jak nie powiem co... To truizm.
Ale bez przesady! Skoro umieszczasz swoją opinię na publicznym forum to prowokujesz w ten sposób do polemiki. A nie ogłaszasz wszem i wobec że: "ten film mi się podobał, koniec dyskusji!". Nawet na ogłoszenia się odpowiada. To chyba zrozumiałe?

I zrozumiałym chyba jest, że ktoś może mieć opinię odmienną od twojej, chyba, że liczysz na samych klakierów. Tyle, że na filmwebie to nie ujdzie, a już na pewno nie za darmo... ;)

W ogóle nie byłoby jednak tematu, gdybyś swoje emocjonalne wystąpienie wsparł jakimiś sensownymi argumentami. I dałbym Ci spokój, gdyby to było tylko to, ale zdradziłeś się z tym, że nie pojmowałeś treści przekazu, który promujesz. A to już może wkurzać i mam prawo Ci to wytknąć.

Doskonale znam poziom recenzji i subtelność odczuć użytkowników filmwebu. Jest to jedną z przyczyn, dla którego naście lat nie zakładałem tu konta, bo ich poziom sięga zwykle komentarzy na onecie czy gazeta pl. Czyli samego dna piekieł...
Co nie zmienia faktu, że co niektóre wypowiedzi czytam, a na te ciekawsze lub bardziej irytujące, odpowiadam. Bo choć śledzę forum od dawna, to dopiero niedawno zirytowało mnie ono na tyle, że zacząłem się tu wypisywać. Dlatego na miłość boską, nie tłumacz mi zasad pisania komentarzy, bo pisałem je jeszcze w czasach, kiedy każdy użyszkodnik internetu znał netykietę! ;)

Nie zamierzam tu prowadzić żadnej wojny. I nie odbieram ci prawa do tego, byś się cieszył tym filmem i świetnie go wspominał. Sam nie twierdzę że jest jakiś specjalnie denny. Ma też dużo zalet które potrafię wymienić. Niestety ma znacznie więcej wad...

Po prostu wystarczy je rzetelnie wymienić i nie wprowadzać czytelników, choćby mimochodem w błąd. Tym bardziej rozpoczynając nowego posta...

Aha, argument że "mogę przecież nie czytać" nie bardzo do mnie przemawia. Mogę. Ale przeczytałem i mi to nie pasi. A mogę wyrazić swoją odmienną opinię? Mogę! Mamy ponoć demokrację!
Przynajmniej w internecie... ;)

Niemniej ostatnie zdanie któreś spłodził jest lekko kuriozalne. Nie ocenia się opinii? Czemu nie? A nawet jeśli, to gdy "przedstawię swoje argumenty" będzie to automatyczna krytyka twoich. Albo głos poparcia. Tak czy inaczej żadna opinia nie jest bezstronna. Tak się po prostu nie da!

Po co mi odpisujesz? Nie możesz wytrzymać bez oceny mojej opinii, której ponoć się nie komentuje i nie ocenia? Widzisz w tym pewien bezsens? ;)

I jeszcze co do ludzi którzy tu trafiają. Nie wiem dlaczego przyjąłeś, że akurat ja poszukuję w zamieszczanych tu opiniach jakiś wskazówek co do poziomu danego filmu. Nie, nie poszukuję...
Ale widziałem tu na własne oczy posty ludzi, którzy proszą o wyjaśnienie fabuły, bo ona ich przerasta. I niech teraz trafią na ciebie! ;) O takie właśnie przypadki mi chodzi...

Miło się gada, ale w dalszych ewentualnych przepychankach proponuję się jednak skupić na temacie. Czyli na filmie. Choć nie jest tego specjalnie wart...

ocenił(a) film na 3
yamata

O Jezu. Ale żem się rozpisał... ;)

ocenił(a) film na 10
yamata

Twoja wypowiedź to jedna wielka paplanina głupot i w poniższym tekście Ci to logicznie udowodnię.

Najpierw cytat: "W ogóle nie byłoby jednak tematu, gdybyś swoje emocjonalne wystąpienie wsparł jakimiś sensownymi argumentami. I dałbym Ci spokój, gdyby to było tylko to, ale zdradziłeś się z tym, że nie pojmowałeś treści przekazu, który promujesz. A to już może wkurzać i mam prawo Ci to wytknąć."
Czyli rozumiem, że chodzi tylko o to? To dobrze bo nie chce prowadzić tej dyskusji w nieskończoność i mam nadzieje, że poniższa odpowiedź Cię usatysfakcjonuje. Uprzedzam będzie długa, bo chcę to jasno i klarownie przedstawić. Tak żebyś zrozumiał i nie musiał kontratakować tych argumentów, a jedynie się z nimi zgodzić, ponieważ innej opcji Ci nie pozostawiam...

Tak, doskonale wiem, że pisząc coś na forum publicznym zachęcam do polemiki i jasne każdy ma prawo skomentować mój post. Sęk w tym, że Ty celowo sprowokowałeś mnie do agresywnej dyskusji. Co ma znaczyć zdanie "Tak ma pewnie każdy hipster, nie"? Chyba próbowałeś mnie tym zdaniem urazić. No w porządku, nie chowam urazy, mówiąc kolokwialnie lata mi to koło ch**a.

"gdybyś swoje emocjonalne wystąpienie wsparł jakimiś sensownymi argumentami"
Na ile emocjonalność można wesprzeć sensownymi argumentami na tyle Ci to przedstawię... Emocjonalne to jest dobre słowo, chyba nie czytałeś dokładnie mojej poprzedniej odpowiedzi do Ciebie, ale napisałem wyraźnie, że oceniając filmy na Filmwebie kieruje się emocjami.

"Po prostu wystarczy je rzetelnie wymienić i nie wprowadzać czytelników, choćby mimochodem w błąd. Tym bardziej rozpoczynając nowego posta..."
Ty mi każesz je wymienić? Kim Ty w ogóle jesteś? Nie muszę NIC wymieniać, a niżej przedstawię Ci dlaczego. Nie posiadam jakiegoś szablonu muzyka/efekty specjalne/aktorstwo i inne rzeczy na podstawie których oceniam film. I na Filmwebie jest to jak najbardziej dozwolone, mogę ocenić film tak jak mi to odpowiada, nie muszę podawać argumentów w postaci "oceniam film na 10 bo aktorstwo, bo efekty, bo muzyka" nic nie muszę, takie jest święte prawo Filmwebowicza. Jeśli chodzi o mnie film oceniam za całokształt (na mój sposób), jeżeli wszystko ze sobą grało tak jak chce by mi grało, wtedy film otrzymuje dychę. Nie potrafiłbym Ci zwyczajnie wymienić elementów z filmu, które wpłynęły na jego odbiór, oraz dlaczego oceniłem film tak, a nie inaczej. Jest wiele czynników wpływających na moją ocenę filmu i dzieją się one w mojej głowie, a nie na ekranie. Nienawidzę tłumaczyć się z oceny filmów, ale już naprawdę wytargałeś mi to z gardła :). [Chyba tego chciałeś się dowiedzieć, zadowolony?]

Rzadko też wypowiadam się na forum, a tą wypowiedź napisałem również pod wpływem emocji (chyba widać po tym co tam napisałem) i to tuż po obejrzeniu filmu i nawet teraz nic bym w niej nie zmienił, bo wiem, że napisałem to co chciałem. Moja wypowiedź była adekwatna do tego co odczuwałem po tym filmie i zgodziło się ze mną 35 lajkujących tą wypowiedź ludzi.

Dalej już tylko absurdy, które obalam.

"nie pojmowałeś treści przekazu, który promujesz"
To nie do końca było tak jak to przedstawiasz. Dyskutowałem z innym użytkownikiem i razem doszliśmy do wniosku, w którym jeden z wątków został wyjaśniony. Co i tak nie przeszkodziło mi w odbiorze filmu i jego ocenieniu. Nie wszystko co oceniasz musisz rozumieć. Z resztą doczepiłeś się do tego jakby to było coś naprawdę istotnego, chyba nie miałeś do czego się doczepić i obrałeś sobie najniższą linię oporu, bo nie wydaje mi się by ta scena była na tyle istotna by zmieniła mój odbiór filmu.

"Aha, argument że "mogę przecież nie czytać" nie bardzo do mnie przemawia. Mogę. Ale przeczytałem i mi to nie pasi. A mogę wyrazić swoją odmienną opinię? Mogę! Mamy ponoć demokrację!
Przynajmniej w internecie... ;) "
Tym tekstem to naprawdę mnie rozbroiłeś, a raczej jak to określiłeś wcześniej, strzeliłeś sobie tym w stopę...
Lubię się powoływać na cytaty, dlatego znowu to zrobię, napisałeś:

"Każda "luźna wypowiedź" jest swego rodzaju recenzją. Potrafi poszukującego skłonić do obejrzenia filmu lub jego odrzucenia. Dlatego nawet tu należy patrzeć co się publikuje..."
Dlatego napisałem, że NIE MUSISZ TEGO CZYTAĆ, rozumiesz? Nie musisz tego czytać skoro tak bardzo boli Cię to, że film nie spełnił Twoich oczekiwań, a osoba której opinie czytałeś i która to rzekomo nakłoniła Cię do obejrzenia tego filmu oceniła go tak, a nie inaczej.
Oczywiście możesz się z tą opinią nie zgodzić i masz prawo to wyrazić i ja mam prawo odpowiedzieć na Twoją i tak dalej i tak dalej, chyba wiesz jak to działa, to jest dyskusja, dlatego nie rozumiem po co w ogóle poruszałeś ten temat...

Co do tej oceny opinii... Chyba się nieco nie zrozumieliśmy, a raczej Ty nie zrozumiałeś, bo chodziło mi ocenę opinii, nie krytykę, a są to dwie różne rzeczy. Już to wałkowałem z oceną filmów, ale co mi tam, napiszę jeszcze raz, żeby dotarło. Nie możesz napisać, że moja opinia jest głupia, albo nic nie znacząca, możesz napisać, że TWOIM ZDANIEM jest taka i taka. Rozumiesz? Nie możesz oszacować wartości mojej wypowiedzi, do tego należy głos ogółu (który już zrobił swoje lajkując moją opinie). Chyba nie do końca pojmujesz znaczenia słowa ocena, bo przeplatasz ją razem ze słowem krytyka...

"Po co mi odpisujesz? Nie możesz wytrzymać bez oceny mojej opinii, której ponoć się nie komentuje i nie ocenia? Widzisz w tym pewien bezsens? ;)"
Zapewne po tym co napisałem nad tym cytatem już zrozumiałeś jego głupotę i "bezsens". Poza tym nigdzie nie napisałem, że opinii się nie komentuje.

"I jeszcze co do ludzi którzy tu trafiają. Nie wiem dlaczego przyjąłeś, że akurat ja poszukuję w zamieszczanych tu opiniach jakiś wskazówek co do poziomu danego filmu. Nie, nie poszukuję..."
Hmm.. Nie wydaje mi się bym przyjmował, że poszukujesz tu wskazówek co do poziomu filmu, napisałem, że jeżeli tak jest to Ci współczuje. Czytanie ze zrozumieniem (zwyczajna uwaga, nie powód do dyskusji...) ale każdy może się czasem pomylić i nie mam zamiaru się do tego przywalać.

W każdym razie napisałeś, że opinia może skłonić kogoś do obejrzenia. Może moja opinia skłoniła Cię do obejrzenia filmu Pentameron i zmarnowałeś czas, a teraz zwyczajnie wyżywasz się na mnie, mojej opinii i ocenie mojego filmu bezpodstawnie.

"Ale widziałem tu na własne oczy posty ludzi, którzy proszą o wyjaśnienie fabuły, bo ona ich przerasta. I niech teraz trafią na ciebie! ;) O takie właśnie przypadki mi chodzi..."
Czy ja gdzieś mam zamiar wyjaśnienia fabuły? Czy ja gdzieś deklarowałem, że będę wyjaśniał fabułę? NIE! To po pierwsze. Po drugie, wskaż mi cytat, gdzie błędnie zrozumiałem fabułę? Przecież ja w dyskusji wyjaśniłem sobie z kolegą pewne elementy fabuły, których oboje nie pojmowaliśmy. Czaisz?

Wybacz mój agresywny ton wypowiedzi i ten atak, ale chcę byś dogłębnie zrozumiał treść, tak już mam jak ktoś mnie atakuje bezpodstawnymi argumentami. Jest też jeden polityk, który tak działa Korwin-Mikke, ale to już offtop.

Jeżeli będziesz chciał dalej dyskutować, albo z czymś się nie zgodzisz to proszę użyj cytatu, bo nie chce mi się latać w te i z powrotem, żeby udowadniać Ci, że jest inaczej...
Jeżeli zaś ze wszystkim się zgodzisz, to nie pisz nic, będzie to dla mnie wystarczająco jasne.

Wybacz za rozpisanie się i wszechogarniającą tekst ironię, ale inaczej nie umiem, rozłożyłem wszystko na czynniki pierwsze.
Pozdrawiam.


ocenił(a) film na 10
dawidoscxz

I wszystko jasne.

dawidoscxz

Panie, w zasadzie to mojej ocenie Pentameronu bliżej jest do twojej dziesiątki, niż trójki yamady, niespecjalnie zgadzam się z jego opinią dotyczącą filmu, myślę jednak, że z dużą pewnością mogę ci zdradzić dlaczego nie doczekałeś się odpowiedzi na ostatni komentarz - zwyczajnie ręce mu opadły kiedy przeczytał tę ścianę nietrafionych argumentów. Najwidoczniej stwierdził, że dyskusja nie ma sensu. Odpowiadasz na cytowane fragmenty nie w punkt, sam cytujesz rozmówcę w nieumiejętny sposób, w dodatku jesteś nadmiernie arogancki i wyzłośliwiasz się co drugie zdanie. W arogancji yamaty była przynajmniej jakaś klasa.
Na koniec, nie dziwię mu się również, że zareagował z takim oburzeniem na to, że nie zrozumiałeś zupełnie końca jednej z trzech historii, a potem wystawiłeś filmowi dziesiątkę i odpowiadałeś innym na pytania o sens scen. Masz prawo wystawiać dziesiątkę kiedy chcesz, nawet jeśli nie zrozumiesz wszystkich trzech morałów, nie zmienia to jednak faktu, że wychodzisz tym samym na głupka.

ocenił(a) film na 3
megi20030

Człowieku, nie trzeba rozumieć, by coś lubić, a nawet kochać. Ba! Często jest to sprzeczne. Kto tego nie rozumie, nie wychodzi - ale jest głupkiem! Mnie film zdecydowanie nie przypadł do gustu, ale odpoziomkujcie się od faceta, dla którego ten film to arcydzieło. Ma prawo tak uważać i ma prawo nie wszystko rozumieć.

ocenił(a) film na 3
Orgelbrant

Ale to nie jest tablica ogłoszeń, tylko forum dyskusyjne. Ot i cała różnica... Nie zauważyłeś?

ocenił(a) film na 8
megi20030

Witam, ja chciałbym zapytać właśnie o morały, bo nie do końca są dla mnie jasne. Jakie były te morały Waszaym zdaniem? Z góry dzięks i pozdrawiam!

ocenił(a) film na 10
megi20030

szok ile jest glupcow na filmwebie. oczywiscie ze mozna cos uwielbiac, nawet nie rozumiejac tego.

ocenił(a) film na 3
megi20030

Ależ ja mu odpowiedziałem, tylko z jakichś tajemniczych powodów, mój długi, piękny post, w którym gościa zniszczyłem intelektualnie ;) wsiąkł. I bezpowrotnie zniknął gdzieś w czeluściach Fimwebu. Co gorsza, wysiadła mi wtyczka do backupu wpisywanych komentarzy, co troszkę mnie rozsierdziło, bo musiałbym pisać wszystko od nowa. A było tego sporo...

Oczywiście że masz rację. Nie dla tego że mnie popierasz, ale choć inaczej oceniasz film, umiesz zauważyć logiczne błędy w jego żenującej argumentacji. I chwała ci za to, bo już zaczynałem wątpić w sens pisania tu czegokolwiek. Bo i do kogo? Do ściany?

Facet nie może pojąć, że nikt go nie zmusza do odrzucenia jego bezkrytycznej miłości do tego filmu. Choćby to było urojenie... ;)

Ale wypada w dyskusji uzasadnić dlaczego tak jest. I to najlepiej sensownie. Inaczej dajemy 10/10 i nie wdajemy się w żadne przepychanki słowne, bo nasze stanowisko jest fanatyczne, i nikt nie będzie podważał podstaw mojej wiary! ;)

użytkownik usunięty
dawidoscxz

po co wogóle wdawać się w takie dyskusje...

ocenił(a) film na 10

Idąc tym tokiem rozumowania, po co czytać takie dyskusje? ;)

użytkownik usunięty
dawidoscxz

nie wiem czy mnie zrozumiałeś....dla mnie facet jakiś nawiedzony

ocenił(a) film na 10

Zrozumiałem jak najbardziej, dlatego odpowiedziałem z ironią :D. Lubię jak wszystko jest jasne dlatego chciałem z nim wyjaśnić pewne kwestie, stąd taka bezsensowna dyskusja.

ocenił(a) film na 3

A tobie o co chodzi?

ocenił(a) film na 10
yamata

ale jestes zakompleksiencem ktoremu zal sciska ze ktos ma inne zdanie. jak taki egocengtryczny i zakompleksiony jestes to unikaj ludzi.

ocenił(a) film na 10
kilogwozdzi

do yamamata czy cos takiego

ocenił(a) film na 3
kilogwozdzi

Ty misiu, weź no się puknij w czaszkę. Tu nie wystawiamy ogłoszeń typu: "mnie się ten film podobał, jest najlepszy bo ja tak twierdzę i uj wam do tego". Nie, misiu. Tutaj dyskutujemy, bo to publiczne forum filmowe. I tak jak ktoś ma prawo piać z zachwytu nad tym filmem, tak jak mam go prawo krytykować, wytykając błędy w rozumowaniu albo w samym materiale filmowym...

Natomiast prywatne wycieczki, takie jak twoje, nie dość że nic nie wnoszą do dyskusji i opierają się na argumentach z dupy, to jeszcze obrażają jej uczestników i za sam fakt popełnienia takiego OT, moderator (gdyby istniał) powinien cię skasować...

Może więc przejdź do meritum i skup się na argumentach, albo zmilcz, jeśli nie masz nic do powiedzenia. No chyba że wlazłeś tu tylko po to, by sobie z kimś poszukać zwady...

No i mały wykład z logiki i psychologii. Osoby egocentryczne zwykle nie bywają zakompleksione. Ponieważ są skupione na sobie i uważają się za ośrodek świata, to czemu miałyby przejmować się tym, jak świat je postrzega? Sam sobie zaprzeczasz, co marnie świadczy o twoich predyspozycjach do takich dyskusji...

P.S. Szczytem chamstwa jest przekręcanie nicków, nawet w pyskówce. A tak w ogóle to o co ci chodziło?

yamata

Yamata zluzuj. Zarzucasz autorowi tego posta, że nie potrafi Ci wyjaśnić dlaczego ten film jest "taki super". Podczas gdy sam za jedyny argument dlaczego "nie jest super" przyjmujesz: "film jest naprawdę słaby." Serio? To ma być argument? Zarzucasz komuś brak argumentów jednocześnie sam nie posiadając własnych. Później już tylko wymieniacie się nawzajem serią bluzgów i parapsychologicznych wywodów, które całkowicie odbiegają od meritum sprawy. Powiem konkretnie i na temat: jeśli nie trawisz tego typu kina- zostań przy Obcym, Łowcy Androidów, czy innych tego typu produkcjach, które oceniasz na 10. Nie wymagaj od ludzi żeby tłumaczyli Ci coś czego najwyraźniej nie pojmujesz, albo zwyczajnie nie lubisz. Ja np. nie trawię filmów akcji i filmów sensacyjnych. Ale nie wchodzę na forum "Niezniszczalni 3" i nie wdaję się w bezcelowe dyskusje typu: "ej! Wytłumaczcie mi natychmiast dlaczego tak lubicie to gówno! ". Oszczędzam nerwów sobie i innym i nie wdaję się w pyskówki. Takie zachowanie świadczy tylko i wyłącznie o Tobie. Serio. Pomyśl zanim coś napiszesz.

ocenił(a) film na 3
Brzozka1

A przeczytałeś choć pół dyskusji? To po grzyba się mądrzysz?

Nikt ci nie broni wchodzić na forum jakie sobie chcesz. Po to ono istnieje. Owszem, szanuję to, że skoro nie masz w temacie nic do powiedzenia, to się wstrzymujesz od pisania. Słusznie.

Problem polega na tym, że ja ten film widziałem. I wypisując się na jego temat nie uprawiam trollingu. Zostałem wprowadzony w błąd przez NC+, która reklamowała ten film jako jakieś intelektualne objawienie. A lubię ambitne kino... Tymczasem film jest w tym miejscu wyjątkowo słaby i zupełnie nie trzyma się kupy. Rozczarowanie!

Sugestie jakoby ten film był nie w stylu filmów które zwykłem oglądać, są żałosne. Oglądam praktycznie cały przekrój kina od kreskówek po czarno-białe klasyki z aktorami, o istnieniu których nie masz (zapewne) nawet pojęcia. Zdarza mi się obejrzeć filmy już nawet nie klasy "B" a "Z", a także slashery (których nie cierpię).
Ale jak coś jest dobre, to jest dobre. I obroni się samo.
Nie przekreślam z góry całych gatunków, jak Ty.

I w przeciwieństwie do ciebie, myślę nim coś publicznie chlapnę. No więc nawet w tym krótkim komentarzu w którym napisałem że "film jest słaby", zamieściłem coś jeszcze, by bezpodstawnie nie jechać po całości tej produkcji. Choć przecież nie musiałem. Tymczasem ty zniekształciłeś moją wypowiedź świadomie lub co bardziej prawdopodobne, jak większość społeczeństwa nie umiesz czytać ze zrozumieniem...

Co zresztą potwierdza cały ten twój niepotrzebny wywód, jakobym się czepiał bezpodstawnie gościa, który wyraził publicznie swój zachwyt nad tym filmem.

Otóż niech wyraża. Niech mu się nawet śni po nocy, na zdrowie! Ja mu naprawdę nie bronię... ;)

Natomiast bronię mu bezpodstawnych zachwytów nad czymś, czego nie rozumie. Proponuję przeczytać wątek od początku, gdzie autor zadaje całą masę głupich pytań o kluczowe wątki w tym filmie, gdzie staje się jasne, ze ich nie pojmuje. No to na jakiej do cholery podstawie ten zachwyt?

Wystarczyło napisać: Oczarowała mnie warstwa wizualna tego filmu, albo świetna muzyka, efekty czy gra aktorska. Ale zamotana fabuła z której nic nie wyniosłem? Mam mu jeszcze przytakiwać i bić brawo za ignorancję?

Człowieku, weź ty się zastanów co i do kogo piszesz. Rozumiem że film ci się podobał (co zresztą uzasadniłeś nawet bardziej niż ja moim "słabe") ;) ale wypadałoby się dokładniej wczytać w wątek w który się wcinasz. Tak dla zwykłej przyzwoitości...

No i zastanów się również trochę nad swoim lekko dziwnym systemem ocen. Oczywiście jest on subiektywny. Zgoda.
Ale naprawdę nie pojmuję, jak można wypominać komuś, że ocenia obrazy które zmieniły całe filmowe gatunki i trwale wpłynęły na popkulturę, wyżej niż takiego gniota, o którym tu piszemy?
O "Pentameronie" już nikt nie pamięta i dalszych części się nie przewiduje... ;)

Dawaj też te "parapsychologiczne wywody". Pokażesz jakieś?
Bardzo przypominasz autora wątku, biorąc się za ocenę czegoś, czego nie rozumiesz. Naczytałeś się mądrych słówek w słowniku, to teraz dawaj przykłady ich zastosowania, bo jako żywo, nijak sobie nie przypominam stosowania takowych wywodów...

Znalazł się naprawiacz świata. Może zacznij od siebie?

yamata

Przeczytałem cała dyskusję i oprócz bluzgów i dziecinnych wywodów kompletnie nie na temat, nie ma ani jednego argumentu DLACZEGO ten film jest słaby. Twoje przydługawe i nudne wypowiedzi są na poziomie plującego się 10letniego dziecka, które pisze coś, pisze i pisze...i nagle gubi się w połowie. Teraz napisałeś kolejną rozprawkę, gdzie wywodzisz się bardziej na temat swojego zachowania i zachowania innych osób, swoich gustów filmowych, tego po co jest to forum, itd, itp, etc. Ale konkretnych argumentów dlaczego Pentameron jest kiepski - BRAK. Może napiszesz jakąś konstruktywna recenzję tego filmu na temat? Bez zbaczania na tematykę obrażania innych ludzi, czy pisania przez 4 akapity jacy inni są głupi i jakie to filmy Ty oglądasz- bo to jest człowieku nie na temat. Przez cały tekst tylko obrażasz innych, a tak naprawdę twoje argumenty w dalszym ciągu są zerowe. Zluzuj, bo zawału dostaniesz. Piszesz o wszystkim i o niczym. Poproszę konkretne argumenty, ale w logicznej, zwięzłej odpowiedzi, a nie serii bluzgów- odpowiem Ci na nie.
P.s. Twój "argument", że o Pentameronie już nikt nie pamięta i nie dokręcą następnych części- to nie jest żaden argument przemawiający za "kiepskością", czy "wybitnością" tego filmu. Kręcenie "kolejnych części" nie świadczy o tym że film był dobry- świadczy jedynie o tym, że zdobył komercyjną popularność. Znam wiele filmów, które są kompletnymi gniotmi, a nakręcili olbrzymią ilość części, bo zdobyły popularność większości ludzi (która, jak wiadomo, nie zawsze ma wysmakowany gust). Naprawdę dobre kino nie musi być powielane w X ilości części. Piszesz, że lubisz naprawdę ambitne kino, ale prawda jest taka, ze lubisz po prosu proste i komercyjne filmy-sorry, ale taka jest prawda. Oceniłeś wyżej od Pentameronu taki prościutki, komercyjny obraz jak Piraci z Karaibów?? No sorry człowieku...i Ty piszesz, że lubisz ambitne kino? Lubisz PROSTE, nieskomplikowane, komercyjne historie. Dlatego ani nie rozumiesz, ani nie strawisz Pentameronu.

ocenił(a) film na 3
Brzozka1

"Piraci z karaibów", ba cała trylogia, to jest arcydzieło reżyserii, świetnej gry aktorskiej, muzyki i wspaniałych zdjęć oraz efektów. W dodatku ma świetny scenariusz i jakiś sens. Strzelba z pierwszego aktu wypala w ostatnim, a nie jak tutaj, zupełnie z całości nic nie wynika. A najśmieszniejsze, że ten film nie miał takich aspiracji jak Pentameron. Miał być świetną komedią rodzinną o piratach, a nie przypowieścią o prawdach życia z głębokim morałem.

Ale do kogo ja to piszę? Ty naprawdę usiłujesz mi udowodnić, ze jesteś takim idiotą, za którego nie śmiałem cię nawet podejrzewać! Piszę ci konkretnie, ty pieprzysz swoje farmazony. Dawaj teraz tego 10 latka, który pisze tak jak ja. Jaja sobie robisz, śmieszny człowieku. Tyś się wtrącił w dyskusję, nie udowadniając bynajmniej, dlaczego ten film jest tak genialny. A teraz wymagasz ode mnie, bym się powtarzał? Puknij się w czoło...

No i trochę bezczelnie jest wytykać komuś, że śmią pisać o swoich gustach filmowych (na forum temu poświęconym), samemu jednak twierdząc: "Ja np. nie trawię filmów akcji i filmów sensacyjnych", etc. Ogólnie rzeczywiście argumentacja 10 latka lub polityka, który własne przywary i błędy usiłuje włożyć w usta przeciwnika. A jak nie ma argumentów, to się zwyczajnie odszczekuje...

Piszę na temat, wytykam błędy myślowe w sposób jaki mi się podoba, bo takie mam prawo. Tyle, że ty tego nie rozumiesz, na co niestety, już nic nie poradzę. A jak zamierzasz się obrażać z powodu kilku dosadnych słów, i skupiać na nich, a nie na meritum, to rzeczywiście gratuluję. Wiem już co to za 10 latek próbuje pisać równie wprawnie jak ja... ;)

Oczywiście że "jadę" personalnie. Nie rozmawiam z automatem, tylko z konkretnym człowiekiem. I nie zamierzam się cackać z gośćmi, do których nie dociera przekaz słowny na piśmie. W dodatku nie będących mi dłużnymi...

Wyjątkowo zaś nie cierpię takich świątobliwych poprawiaczy świata, z klapkami na oczach jak ty. Obrażam i bluźnię? Że też mi to ten przewrażliwiony Filmweb puszcza... ;)
Rozumiem że w twoim kodeksie moralnym wiecej znaczy wyzwanie rozmówcy od "hipstera" od jego odpowiedzi, że lata mu to koło uja? Ciekawe stopniowanie, prawie tak doskonałe, jak ocena filmów na Filmwebie... ;)

To zaś jak powierzchownym i kłamliwym typem jesteś, doskonale widać po tych twoich starannie wyreżyserowanych insynuacjach, o moich rzekomo świetnych ocenach filmów miałkich i mało wartych. Zważywszy że oceniłem ich około 400, na pewno nie ma wśród nich niczego poza fantastyką i akcją... ;)

Zresztą wiele ci to ocenianie powie, skoro nie jesteś w stanie wyciągać logicznych wniosków z prostej konwersacji. To może wytłumaczę: Liczą się oceny między 6-10. Filmów poniżej 5 na pewno nie warto oglądać, filmy na 6 niosą pewne ryzyko. Pozostaje dość wąski margines, pomiędzy wiekopomnym wybitnym dziełem a zwyczajnie dobrym filmem. Więc te dobre dostają 7, bardzo dobre 8, a wybitne 9. 10 Trzymam dla arcydzieł w swojej klasie i nie ma tu znaczenia czy jest to "Ziemia Obiecana", "Avatar" czy "Toy Story" albo "Akira".
Do tego dochodzi sentyment i tło historyczne. Raczej ciężko porównać efekty ze starych filmów z nowoczesnymi i wymagać od nich tego samego poziomu. Kino ewoluuje i to nie zawsze w dobrym kierunku... Widać to chociażby po franczyzie Gwiezdnych Wojen, która mimo lepszych efektów jest tylko odcinaniem kuponów i słabym odbiciem tego, co oferowały 3 pierwsze części. Tyle że to ja tak odbieram, bo pamiętam jakim szokiem i przełomem był ten film, gdy miałem lat 10. Młody człowiek który ogląda teraz tę ramotę, stracił nie tylko dużą część odniesień kulturowych, ale też nie robi już na nim wrażenia, bo widział takich filmów setki. Tylko ten film był pierwszym swojego rodzaju, nakręconym z takim rozmachem i wywierającym taki wpływ na kulturę światową. I to trzeba wiedzieć, podobnie jak czytając książkę Heinleina należy zerknąć na datę wydania. I nie czepiać się, że autor pisząc o przyszłości wciąż nie może pozbyć się taśm w kamerach czy telefonów na kablu... ;) Nie takie pierdoły świadczą o wielkości jego wkładu w SF. I to trzeba wiedzieć...
-------------------------------------------------------------------------------- -----------------
Dobra, do rzeczy: Akurat ten post w którym to wyłuszczyłem, poszedł się kochać... ;) Zostało rzeczywiście dość niewiele w postaci: "Również pozdrawiam i życzę większej wstrzemięźliwości w ocenach, bo film jest naprawdę słaby. Broni się tylko wizualnie (nie licząc kiepskich efektów) i muzycznie (Desplat). Resztę pominę milczeniem... ;)"

A milczeniem pominąłem kiepski rozchwiany scenariusz, który nie tylko rozstrzeliwuje historię na kilka niepotrzebnych wątków, ale zupełnie ich potem nie łączy w sensowną całość. Taki źle pozszywany patchwork...

Nie ma też w tych baśniach żadnego morału, substancji, co jest chyba największym zarzutem dla baśni. A pierdołowate historyjki, które połączyć do kupy i wyciagnąć sobie z nich co tam chce - ma sam widz, to nie jest najlepsze wypełnienie treścią, moim skromnym zdaniem. Podobne ciągoty ma Terry Gilliam, choć już całkiem ostatnio odjechał. Problem w tym, że i tak jest lepszy...

Nadto surrealizm nie ratuje tego dzieła. Czasy Dalego i Luisa Bunuela mamy już za sobą i to co wprowadzili do kina jest ich zasługą, a teraz zupełnie żadną nowością. Największym problemem tego "dzieła" jest to, że samo nie wie, czym chce być.
I z tym mają nawet spory problem krytycy, którym film się oczywiście bardzo podobał (bo to taki film dla krytyków jest, nie dla publiczności) ;) Na szczęście nie wszystkim, co sobie można łatwo sprawdzić w necie (czyli nie jestem taki odklejony) ;)

Mamy tu więc istny galimatias: nonsens i banalność, wzniosłość i groteskowość, cud i przerażenie. Dziwność, horror, obrzydliwość, spaczoną chorą miłość i tragifarsę. Tylko po co? Dla sportu?
Bo w sumie ani to horror, ani fantasy. Ani komedia, ani dramat.
Do niczego ta żonglerka konwencjami nie prowadzi. Sztuka dla sztuki i niepotrzebna zabawa formą. A przecież istnieje literacki oryginał!

Najlepszą, krótką recenzją jest zdanie: "Jest czarujący w części, ale daleki od stania się sumą"!

No i słabo nakreślone postacie, które w ogóle się nie rozwijają, a przez rozstrzelenie i poplątanie wątków nic nas z nimi nie łączy i ogólnie ich los lata nam koło pióra. Dobrze jak chociaż skumamy, kto jest kim, bo na przykład autor wątku miał z tym spory problem... ;) Wszysto to jest w dodatku nieprawdopodobnie rozciagnięte w czasie i zwyczajnie - nudne. Geriatryczne, jak określił trafnie jeden z recenzentów... ;)

Nie wiem co ćpał reżyser, ale te jego psychodeliczno-oniryczne wizje to dla mnie trochę za wiele. Zresztą takie kino miało już swój czas i zaskoczyć w nim potrafi chyba tylko Tim Burton. Garrone mógłby jednak co najwyżej buty mu czyścić... ;)

Tak więc wina reżysera. Nie udźwignął tematu. Aktorzy zrobili co mogli, goście od scenografii naprawdę się narobili. Podobnie jak Peter Suschitzky (Polak z pochodzenia) jako operator i Alexandre Desplat przy muzyce. Ich się nie czepiam, bo zarobili na siebie... ;)

Czepiać się mogę jedynie gości od tych żałosnych efektów specjalnych. Choć nie będę ryzykował, bo może taka była "wizja artystyczna" reżysera. Cholera wie?

Ot i masz swoją recenzję. Bez spojlerów. ;)
Teraz się wykazuj...


yamata

Długość tego bełkotu pokazała mi właśnie że jesteś kompletnym kretynem. Człowieku- znajdź sobie jakąś pracę, czy jakiekolwiek konstruktywne zajęcie- bo normalna, dorosła, PRACUJĄCA osoba NIE MA CZASU na siedzenie na filmwebie i wypisywanie elaboratów długości epopei narodowej. Moje wypowiedzi są krótkie i zwięzłe, bo mam 10 000 ciekawszych rzeczy do roboty niż wdawanie się w dyskusje z umysłowo upośledzonymi dziećmi jak ty. Ok- mogę tu trochę popisać dla rozrywki, ale zajmuje mi to góra 3 minuty. Nie upadłem na głowę żeby tworzyć taką powieść długości trylogii Sienkiewicza jak ty właśnie wypociłeś. Po pierwsze: nie mam na to czasu, po 2.: są ciekawsze rzeczy do robienia. Ale wiesz co? Rozbawiłeś mnie do łez! To jedno udało Ci się zrobić. Rozbawiła mnie głownie długość twojej wypowiedzi bo widzę, że właśnie dzięki mnie masz jakieś zajęcie w swoim nudnym życiu. Oczywiście jasnego wytłumaczenia dlaczego Pentameron jest do dupy z twojej strony- ciągle BRAK. Tylko idiotyczny bełkot o innych pozycjach. Dzieciaku- ułatwię Ci sprawę: nie rozumiesz sensu Pentameronu, bo żeby to zrozumieć musiałbyś pojąć twórczość XVII wiecznych konwencji artystycznych, basniowość Perraulta, czy (o wiele bardziej hardcorowe) wizje Peter Greenaway'a. A ty bredzisz o Piratach z Karaibach i japońskich anime. Skumaj w końcu że to nie ten kaliber. Zwyczajnie nie twój poziom. Bo twój jest o wiele niższy. P.s. I znajdź sobie jakąś pracę, bo patrząc na to jakiej długości odpowiedzi tu piszesz- to raczej żadnej nie masz.

ocenił(a) film na 3
Brzozka1

Dobra, kmiotku. Kolejny prymityw, cham i wioskowy głupek. Tego się było można spodziewać. Zero konkretów, zero argumentów, zero sensownej polemiki. W sumie czego się spodziewać po takim intelektualnym zerze?

Jedynie dziecinnych zagrywek typu: "nie mam czasu", "mam pracę", "mam rodzinę", etc. I wycieczki osobiste, godne gnoja.

A ja to niby tego wszystkiego nie mam, bo ty to wiesz, pajacu? Wywróżyłeś sobie z fusów? Wiem, że pisanie na klawiaturze idzie ci nieskładnie, podobnie jak układanie skomplikowanych zdań. Zapewne nad każdym myślisz wieki, stąd te uprzedzenia. Z czytaniem też masz problemy, co widać w całej tej niepotrzebnej i jednostronnej dyskusji...

Wyobraź sobie że napisanie tego tekstu zajęło mi może z dziesięć minut. Szybko piszę na klawiaturze... A pracę mam taką, że mogę sobie pisać w jej trakcie na Filmwebie i nikt mi z tego powodu nie podskoczy. Ba, nie mam nawet wyrzutów sumienia, bo po prostu oczekuję na np. wyniki renderowania. Ale na ch...j ja ci się tłumaczę, tłumoku bez szkoły?

Napisałem ten elaborat tylko dlatego, żeś sam chciał. Ty go bezczelnie olałeś, depcząc czyjąś pracę i dalej trwasz przy swoim, nie mając żadnych argumentów na swoją obronę. Cóż, nie umiesz przegrywać, umiesz tylko szczekać na mądrzejszych od ciebie. Żal.pl

Szkoda, że w XXI wieku internet może bezkarnie zasmradzać swoją obecnością każdy debil. Nawet taki jak ty. Wal się trollu.

yamata

Ulżyło ci już po tej serii bluzgów? :D Właśnie dałeś dowód swojego dennego poziomu, czyli mniej niż zero. Nawet już nie czytam twoich wypocin- cały czas bawi mnie że odpisujesz. Ale gratuluję jednego: twoje bluzgi zrobiły się przynajmniej krótsze. Wow! Moje gratulacje. Emocjonalnie jesteś na bardzo niziutkim poziomie, skoro obrażasz ludzi i wyżywasz się jak małe dziecko na filmwebie, bo ktoś lubi film, którego ty nie rozumiesz. Emocjonalnie jesteś po prostu tępy. A poświęcenie nawet 10 minut na stworzenie takiego stylistycznego gniota długości kiepskiej powieści, który napisałeś poprzednio- to 10 minut z życia wyrzucone do kosza. I kolejna sprawa: znowu odbiegasz od tematu: dokształć się najpierw w konwencjach artystycznych panujących w danej stylistyce- tak jak pisałem: XVII wiek, barok, czy stylistyka Perraulta (ale oczywiście do tego się już nie odniosłeś bo nie masz argumentów i wiedzy na ten temat), a później wypowiadaj się na temat Pentameronu, czy stylistyki, której nie rozumiesz. Emocjonalnie i artystycznie jesteś pod tym kątem niedorozwojem.

ocenił(a) film na 3
Brzozka1

Miałem ci już głąbie nie odpisywać, bo szkoda mojej klawiatury na takie bydlę. Ale nie sraj się na inteligencję której nie posiadasz i nie pieprz mi tu o Perraultcie, jako że miał on całe 10 latek jak Giambattista Basile umarł ("Pentameron" wydano pośmiertnie).
A stylistykę mógł najwyżej od niego zapożyczyć, podobnie jak ty zapożyczasz swój rozum z Wikipedii. Amen.

Zapewne nie nadążam za twoją percepcją świata, albowiem non stop musiałbym chodzić nawalony lub naćpany. Nawet nie będę próbował. Niemniej moje "stylistyczne gnioty" gdzieniegdzie wydają. W przeciwieństwie zapewne do twoich...

Zaiste zabawnym jest, kiedy tępak o poziomie żaby, próbuje przyganić wołu. La Fontaine się kłania. W czystej postaci... ;)

Nie odpisuj, bo jutro do roboty popier dalasz z rana. Jakbyś się uczył, to może mógłbyś pracować zdalnie. Albo nawet na swoim... ;)

yamata

Zdziwiłbyś się gdzie wydają moje ;) Ale personalne wycieczki w tej dyskusji spadły już na tak niski poziom, że - w przeciwieństwie do Ciebie- nie zamierzam się chwalić swoją pracą, bo pisanie o tym "czego to ja nie robię, czym to się nie zajmuje, lub ile to ja nie zarabiam"- to argumenty na poziomie frajera, któremu słoma z butów wystaje.Ludzie na poziomie nie chwalą się takimi rzeczami bo nie muszą tego robić. ;)
p.s. Co ma do rzeczy ile lat miał Perrault kiedy umarł Giambattiste? Perrault inspirował się Giambattiste podobnie jak inni pisarze tamtego okresu, więc co to ma do rzeczy ile lat miał kiedy zmarł pisarz, którym się inspirował w późniejszej twórczości? Twój problem niezrozumienia tego filmu polega na tym, że nie potrafisz pojąć iż baśnie tworzone w tamtym okresie mają zupełnie inny klimat, zupełnie inne przesłanie i są tworzone w zupełnie innej konwencji artystycznej niż te komercyjne papki, które dostajesz w tej chwili w postaci "Piratów z Karaibów", czy bajek Disneya.
To są baśnie, które nie zawsze muszą mieć jasne przesłanie w postaci: "i żyli długo i szczęśliwie". Zawierają elementy makabry, bo tak właśnie ówczesne baśnie wyglądały (choć jeśli chodzi o "makabrę" to przy "dzieciątku z Macon" Pentameron wypada leciutko i do makabry mu daleko). Film może wydawać się na pozór "bez sensu", co nie znaczy, że poszczególne baśnie nie mają ukrytego morału. I jest to przesłanie bez hollywodzkiego happyendu. Tak- być może są kręcone bardziej pod krytyków i publikę kameralną, bo ludzie łykający na co dzień Transformersów, Spidermana i inne gnioty popkultury (które, owszem- mają na swój sposób urok i pewnie za 300 lat będą jakimś obrazem "baśni" naszych czasów, ale na pewno nie są to ponure XVII wieczne opowieści) w życiu nie pojmą Pentameronu.
Tak, ten film jest dla krytyków i dla bardziej wysmakowanej publiki, a doszukiwanie się sensu w treści XVII wiecznej baśni, lub co gorsza- próba przypisania takiej baśni do jakiegokolwiek gatunku filmowego (co też wcześniej próbowałeś robić, pisząc że film to: "ani horror, ani fantasy. Ani komedia, ani dramat") ma taką samą celowość jak doszukiwanie się sensu, lub próba przypisania współczesnych gatunków filmowych do "Kota w butach", "Kopciuszka", czy XVII wiecznych baśni w ogóle. Choć sens (i tu zdziwiłbyś się, bo pewnie nie dostrzegasz)- w tych baśniach również jest zawarty. Podobnie jak w Pentameronie. I to jest właśnie przyczyną twojego niezrozumienia tego filmu.

ocenił(a) film na 3
Brzozka1

Łojzicku cud! Tyle miesięcy po wigili, a ten zaczął wreszcie ludzkim głosem mówić! Szkoda, że dopiero w post scriptum do tej całej pyskówki... ;)

Co do pracy, ty zacząłes temat. Jesteś zupełnie bezkrytyczną osobą. Ale to już wiem... ;)

Przejdźmy do meritum, bo zaszczyciłeś mnie wreszcie merytoryczną wypowiedzią na temat, a nie stekiem nic nie wnoszących idiotyzmów. Trzeba wykorzystać ten przebłysk rozsądku, bo jeszcze sie rozmyślisz... ;)

Co ma do rzeczy wiek? Ano zwyczajnie to, że nie można napisać iż Giambattista "posługiwał sie stylistyką Perraulta", bo mogło być co najwyżej odwrotnie... ;)

Tą stylistyką mógł się za to posłużyć reżyser filmu, ale zupełnie mu to nie wyszło. Pomieszał kilka stylistyk, w ogóle bez sensu i nie wiadomo po co. Ani w tym oryginalności, ani nowej estetyki. Jak już pisałem, nie przeskoczy ani surrealistów, ani twórców bizzare. Ba, nawet takiego "komercyjnego" Guillerma del Toro...

Wiesz, to że stare baśnie były "okrutne" i pozbawione poprawności politycznej, to wiedziałem już we wczesnej podstawówce, jak czytałem Braci Grimm i Jean'a de La Fontaine. W naszych rodzimych baśniach też okrucieństwa nie brakuje, jak dobrze przeszukać źródła. Takie były czasy i dla ówczesnych ludzi to by standard. Pisałem już o tym, że zawsze trzeba się odnosić do konkretnej epoki, a nie mierzyć jej swoją miarą. To wręcz banał...

Nie zmienia to faktu, że Penatmeron powstał na bazie bardzo lokalnych nawet nie baśni, a przekazów i przypowieści. Co trochę określa jego specyfikę. Nie wiem czy założeniem autora było dosłowne, dokumentalne odtworzenie tych przekazów, czy pofolgował sobie fabularnie ile wlezie. Tak czy inaczej, nie był to przecież pierwszy twórca bajek i gdyby znał twórczość starożytnych, może inaczej by zakcentował nauki i morały w swojej twórczości. Nie czerpał ani z Cervantesa, ani z Rabelais, przecież wcześniejszych, a do tej pory znanych i cenionych, właśnie za czytelność (ciągle aktualnego) przekazu! A "Pentameron" to wciąż lokalna ciekawostka...

Ale zejdźmy już Giambattisty. Nie on spieprzył Pentameron, tylko reżyser fujara. Zbiór zawiera 50 opowieści. Dlaczego akurat wybrał te? Dlaczego pomieszał je ze sobą, choć fabularnie sie nie łączą? Po cholerę taki zabieg? Nic z niego, poza zagmatwaniem nie wyszło. Już lepszy byłby serial (jak słusznie zauważył twórca wątku), w każdym odcinku podejmujący motyw kolejnej opowieści!

I do sedna: Akurat prawo moralne nawet w Pentameronie króluje nad występkiem. Może to nie jest nawet podane wprost, a i ewentualny "happy end" nie jest tym, czego dziś się oczekujemy po szczęśliwym zakończeniu... Niemniej na głowę bije przekaz płynący z tego miałkiego filmu, utrzymanego nie wiedzieć czemu w poetyce snu, a nie rzeźni...
;)

I tu zamotałeś się dokładnie tak samo, jak reżyser. Fifo fafo, nie zrozumiałeś mego dzieła, albowiem przerasta cię ono intelektualnie. Pierdu, pierdu. Gość nie tworzy dla siebie i swoich kumpli, a przeciętny widz też ma coś z takiego seansu wynieść. A już twoje twierdzenie że: "doszukiwanie się sensu w treści XVII wiecznej baśni" jest nie na miejscu - skoro jednak większość ten sens do dziś posiada - jest wielce ryzykowne. Podobnie odważnym jest twierdzenie, że nie można przypisać określonej stylistyki do baśni. Owszem, przypisano ją dawno temu i zrobił to niejaki Walt Disney... ;)

Od tego czasu eksperymentowano z baśniami na tysiąc sposobów od paradokumentu przez fantasy po horror i spaceoperę. A jednak najlepiej sprawdzają się tu techniki klasyczne, bowiem najlepsze współczesne odsłony to są animacje. Choć teraz głównie komputerowe...

No więc co do jasnej Anielki miał na myśli reżyser, kręcąc tak wtórne dzieło? Przecież nie wniósł nic nowego, ani "Matrix" ani "Gwiezdne Wojny" mu z tego nie wyszły, choć też przecież bazowały na oklepanych motywach. A jednak były przełomem w kinie. Wiem że nie lubisz takich porównań (dlatego je stosuję) ;) Oczywiście nie to było celem reżysera. Chciał po prostu sfilmować dzieło którego chyba jeszcze nikt nie wziął na warsztat. Niestety to dzieło go przerosło... :)

A mógł po prostu utrzymać określoną poetykę czy konwencję filmu od początku do końca. Mógł nie motać wątków, z 3 opowieści tylko po to, by ich nie połączyć na jej końcu. Mógł zawarty w nich przekaz podać w sposób nawet zawoalowany, ale czytelny. W końcu udało się to nie z takim materiałem wielu przed nim, jeśli masz choćby blade pojęcie o kinie fantasy i animacji od lat 80 do dzisiaj. A i wcześniej też się udawało...

Tu wyszło słabo i to widać po boxoffice. Może to i nie jest dobry wskaźnik, choćby pierwszy "Blade Runner" nie zarobił na siebie tak od ręki, tylko z czasem. Ale daje pewne pojęcie o percepcji dzieła przez szeroką publiczność. A ta nawet jak się nie pozna, to z czasem film i tak wyrośnie na kultowy. Jeśli tylko jest dobry. "Pentameron" nie jest...

Nie jest dobrą historią i nie umywa się nawet do tak prostych historyjek jak "Willow" "Krull" czy "Legenda". Poziom "pamiętności" scen z "Labiryntu", "Zaklętej w Sokoła" czy "Ciemnego Kryształu" są dla niego nieosiągalne. Złożonością i siłą przekazu bije go większość animacji takich jak "Hoodwinked" czy "Shrek" które stały się nie tylko nową jakością w kinie, ale z których każdy wyciągnie coś dla siebie. I to niekoniecznie wprost, bo jak wytłumaczysz, że dzieci w ogóle nie śmieją się w tych momentach co dorośli, a erudyci tam gdzie plebs?

Tu nie ma co rozumieć. Film nie trzyma się kupy i reżyser położył skądinąd fajne źródło. Pozostaje mieć nadzieję, że ktoś to nakręci lepiej. Może Netflix w jakimś serialu?

Ale myślę że i tak woleliby zekranizować "Baśnie" (Fables) w słynnej wersji komiksowej... ;) Po prostu są znacznie lepsze.
Amen.

Pozdrawiam i życzę umiejętności niezbyt pochopnego oceniania rozmówcy. Oraz pozostania na poziomie dyskusji zawartym w post scriptum... ;)

ocenił(a) film na 9
brisingr23

chyba bardzo nie uważnie oglądałeś film :O to wszystko o co pytasz jest bardzo klarownie przedstawione

ocenił(a) film na 7
szarymisiu

na moje nieszczęście sms mi przyszedł i sie stało :/

ocenił(a) film na 7
brisingr23

Dawniej w kinie wyświetlano planszę, żeby wyłączyć telefony, dzisiaj to olano bo lepiej w tym czasie dać reklamę, a ludzie i tak się do planszy nie stosują. Niedobrze.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones